Szukaj na tym blogu

środa, 27 kwietnia 2011

dziecinstwo

Bedac w ciazy duzo mysle o wlasnym dziecinstwie...  Pamietam, ze kiedys na Wielkanoc nie chcialam slodyczy tylko szparagi...mniam, ale dostalam je i byly pyszne... bylam naprawde uzalezniona od szparagow...  W tym roku bez szparagow, a nawet bez slodyczy... Poszlismy na sniadanie do Kuby i Aliny o 8 rano i bylo bardzo milo... choc dosc wczesnie...  Wieczorem ostatnie kartony i pierwsza noc na nowym mieszkanku...

Tak wygladalam jak bylam bobasem...







piątek, 22 kwietnia 2011

Wielkanoc

Wielki Piátek. Ja w pracy do wieczora. Dotychczas gdzies w myslach pojawialo mi sie przypomnienie Swiát, ale nie mialam czasu myslec o tym, i wiedzialam, ze w tym roku nie bedzie ich dla mnie. Przeprowadzka i rozpakowywanie zajmie nam wiecej czasu niz przypuszczalam, wiekszosc kartonow zostawiamy na powrot z Polski bo juz nie ma czasu... A ja uwielbiam Wielkanoc... pisanki, salatki, forsycja i bazie... celebracja wiosny. Zanim sie dowiedzielismy, ze wezmiemy mieszkanie, planowalam pomalowac sobie brzuszek w pisanke... nawet farbki juz mialam... W niedziele prawdopodobnie pojde do Kuby, ale Matej pracuje na 9.00 wiec zrobie jakas salatke i zjemy ja na podlodze w starym mieszkaniu o 7.00 rano...
Troche smutno, ale tak wyszlo niezaleznie od nas w tym roku. A w przyszlym bedzie juz z nami Antek...
W przyszly czwartek jade do Polski na cale dwa tygodnie... Wczoraj bylam u lekarza i dostalam zaswiadczenie, ze nie ma przeciwskazan co do mojego latania. W Polsce planuje wypoczac i robic rzeczy, na ktore nie mam czasu juz od dawna...

A mianowicie:

1. Plywac. Ostatnio snilo mi sie, ze plywam, i czuje, ze to mi dobrze zrobi... Przestalam plywac, bo moj brzusio nie miesci sie w zaden kostium. Zapamietac: kupic nowy kostium i isc na plywalnie.
2. Rysowac. Mam duzo zaleglosci w rysowaniu, glownie dlatego, ze robie milion innych rzeczy naraz. Chce rysowac dla Antka, projektowac mu spioszki, naklejki, ksiazki...
3. Jesc. Nie moge sie doczekac lodow od Kostusiaka, to najlepsze lody na swiecie. No i domowych obiadkow babci...
4. Robic na drutach i szydelku. Mam nadzieje, ze Kazia da mi jakies wskazowki. Bardzo bym chciala nauczyc sie robic taki koc...

znalezione tu

5. Ogladac filmy... do konca. Ogladanie filmow w lozku to zly pomysl, szczegolnie teraz kiedy tyle sie dzieje dookola...
6. Rupieciarnie. Jesli bede miala sily to bym chciala po rupieciarnich pochodzic, poszperac w niczyich skarbach...
7. Pstrykac foty. Jaknajwiecej, jaknajczesciej...
8. Czytac... Mam dluga liste ksiazek ale skupie sie na tej pozyczonej... Haruki Murakami- Norwegian Wood.
9. Spacerowac. Niestety teraz mi coraz ciezej, ale brakuje mi dluugich spacerow, tym bardziej spacerow po Puszczykowie... uuu i jazdy na rowerze, ale nie wiem czy tego sobie nie odpuszcze do porodu...
10. Opalac sie na lezaczku w moim ogrodku...  Jesli pogoda pozwoli...

Wiekszosc z tej listy chcialabym kontynuowac bedac na macierzynskim, plus pare innych... Achhh, czas ucieka mi przez palce, chce go chwycic i zatrzymac ale jest jak woda, a rece wysychaja od powiewu wiatru... zostaja wspomnienia niespelnionych marzen...

WESOLYCH SWIAT KOCHANI!!!!!! Nie zapomnijcie pomyslec o nas podczas malowania pisanek... A moze i namalowac jedna za nas... xxx

znalezione tu

P.S. Wyobrazacie sobie takiej wielkosci czekoladowego królika...?! Haha

środa, 20 kwietnia 2011

29 tydzień

Przez tą całą przeprowadzkę nie miałam czasu robić zdjęć brzuszka... Wczoraj, czekając na kolejne załadowanie vana, udało się jedno zrobić...

fotkę strzeliła Adriana 

a tu z 28 tygodnia na moim bociankowym




remont/przeprowadzka

Meble poszły. Siedzę w pustym mieszkaniu z materacem od kanapy, na którym śpimy...

                                                      wejscie do mieszkanka
kuchnia przed malowaniem
mąż przed pracą
nasz dywan

puste mieszkanie i nasi cudni pomocnicy
póki co tak teraz śpimy...








sobota, 16 kwietnia 2011

jak wyglada nowe mieszkanie

Wiem, ze jestescie ciekawi jak wyglada nowe mieszkanie... Oto wiec pare zdjec z progresu remontu...

wejscie

korytarz za wejsciem i garderoba
salon i wejscie do kuchni (po lewej od wejscia)

kuchnia
sypialnia nr 1 (nasza) na przeciwko salonu

na koncu korytarza, za rogiem od garderoby: 2 szafy, lazienka i sypialnia nr 2
lazienka
sypialnia nr 2 (Antka)

Te zdjecia sa z pierwszego dnia, zaraz po podpisaniu umowy (czwartek)... Dzis juz wyglada to troche lepiej. Pokoje sa pomalowane na bialo. Zostal pokoj Antka (druga warstwa farby) i jutro jade odebrac dywany... Poniedzialek kladzenie podlogi, wtorek wieczorem przyjada meble...










pakowanie (sie)

Jestesmy w trakcie pakowania. Nasze mieszkanie wyglada jak labirynt kartonow. Dzis przegladalam wielki karton rzeczy dla Antka- prezenty z roznych zrodel... szok ile tego jest... a jeszcze wiecej przywieziemy z Polski, gdzie mama Iwona (tesciowa) ma dla nas cala wyprawke... Maly chyba bedzie mial wieksza garderobe niz ja... W kazdym razie selekcjonowalam rzeczy do prania i nie moge wyjsc z podziwu ile rzeczy juz mam. Dziekuje wszystkim, za to!
P.S. Mam pare rzeczy dla dziewczynki, ktore dostalam zanim znalismy plec wiec jesli ktos zna kogos kto spodziewa sie coreczki prosze o kontakt...

Tak. to wszystko prezenty! Ja kupilam chyba z trzy rzeczy malemu. Ekologiczna wielorazowa pieluszke, kocyk w pandy ktory juz pokazywalam tu i sweterek-cukierek.





wtorek, 12 kwietnia 2011

bociankowo

Uffff...
Co za dzień... Zacznę od nowin...
Tak, mamy mieszkanko!!! Jest na tyle przestrzenne, że mimo braku ogródka lub balkonu zdecydowaliśmy się na nie. Mamy jednak problem z ogarnięciem wszystkiego, bo musimy się przeprowadzić do końca przyszłego tygodnia, oboje z Matejem pracujemy prawie codziennie (mamy tylko 2 dni wolne w tygodniu), a tam trzeba położyć podłogi zanim się wprowadzimy no i pomalować itp... Zaczęliśmy się pakować prawie od razu, i już teraz w naszym salonie powstały wąskie korytarze pomiędzy kartonami, a to dopiero początek... W związku z tym pozbywamy się paru rzeczy, ja przede wszystkim ciuchów, ale także innych pierdół i gadgetów, i robię małą wyprzedaż w następną niedzielę... W każdym razie od wczoraj nie miałam czasu usiąść do komputera... W czwartek podpisuję umowę i tym samym odbieram klucze, i pędzę do mieszkanka pstrykać foty, mierzyć, malować ściany... wygląda na to, że Antek będzie miał swój leśny pokoik...


W poniedziałek miałam też imprezę niespodziankę, którą oczywiście, jak się spodziewałam, było bociankowe. Było bardzo śmiesznie, dostałam torbę kosmetyków dla Antka, grzechotkę, skarpetki, pieluchy itp. i parę aromatycznych specyfików ciążowych do kąpieli dla mnie...

Smakowanie pieluszki





Niedzielne wyprzedaże

Jestem trochę do tyłu z pisaniem i w ogólnie z regularnością postów, ale ostatnio za dużo się dzieje, i nie mam czasu zasiąść przy komputerze...

 W niedziele byłam z Kuba, Aliną, Damonem i Agą na Car Boot Sale- ogólnie wyprzedaż wszystkiego za grosze... Uwielbiam rupieciarnie i markety staroci, rzeczy używanych... Zaraziłam się od Kuby. Kiedyś mieliśmy manię szperania w rupieciarni w Poznaniu. Można znaleźć ładne perełki, a jaka jest wtedy satysfakcja ze znaleziska... Niestety bardzo rzadko mam wolne w niedziele, więc mnie omijają... Ale nie tym razem!  Pogoda była upalna. Cały weekend był gorący ale niedziela sięgnęła apogeum upały w Północnej Anglii. Od kiedy jestem w Newcastle nie doświadczyłam takiego ciepła. Żadnego północnego wiatru, po prostu żar z nieba. Czułam się jak latem w domu... aż sobie spiekłam dekolt... A więc oto parę zdjęć moim nowym D40 z niedzielnego wypadu rupieciowego... Ja głównie szukałam rzeczy dla Antka, i jest sporo, ale jednak trzeba pojechać samochodem...więc parę rzeczy do kuchni (jak zwykle) mi wpadło do torby, które szybko stały się torbami...






















piątek, 8 kwietnia 2011

Wiosna/Lato

W koncu wiosenna pogoda... Lub nawet lato! Ja niestety zza otwartych drzwi w pracy podziwiam... i widze ludzi w krotkich rekawkach i spodenkach... Ohhh, jak bym chciala byc na zewnatrz. Ale i tak sloneczko mnie w dobry nastroj wprawilo. Mam nadzieje, ze sie utrzyma sie przynajmniej do poniedzialku, kiedy razem z Matejem mamy wolne...
Poniedzialek bedzie decydujacym dniem i pelnym wydrzen... Idziemy obejrzec mieszkanie!!!!! Wkoncu. Juz sie nie moge doczekac by je zobaczyc... Mam nadzieje, ze bedzie odpowiednie na nasze potrzeby, bo jak narazie wszystko wisi w powietrzu. Nie moge zaczac przegladac i selekcjonowac rzeczy dla maluszka i prac ich, dopoki nie bede miala szafy. Szafy nie bedzie bez pokoju. Pokoju nie bedzie bez mieszkania. Mieszkanie, moze wymagac remontu pod nasze i malego potrzeby. Kolko sie zamyka. Jesli nam sie nie spodoba bedziemy szukac i licytowac dalej, a czas ucieka...tik tik...
 Pozniej spotkanie z polozna i mierzenie brzuszka... Zobaczymy czy jest normalnej wielkosci :) A wieczorem jakas tajemnicza impreza niespodzianka w pracy... hmmmm. Intrygujace, ale nikt mi nie chce nic powiedziec na ten temat... Przypuszczam, ze bociankowe, bo chyba juz nie chca mnie zegnac...?! Jeszcze mi 6 tygodni pracy zostalo z 2 tygodniami urlopu w Polsce... (juz nie moge sie doczekac lodow od Kostusiaka, o ktorych inensywnie mysle ostatnio).
Dzis spedzam dzien na przegladaniu listy zakupow potrzebnych dla niemowlaka. Jest spora, ale ciuszków juz nie potrzebujemy. Teraz wieksze rzeczy, z ktorymi sie caly czas wstrzymujemy ze wzgledu na mieszkanie... Wanienka, kosmetyki i wiele innych... Glowa mnie boli od natloku informacji... Nie wiedzialam, ze niemowlak nie moze miec koldry a specjalny kocyk... Pewnie jest miliony rzeczy, o ktorych nie mam jeszcze pojecia... A zatem, ponizej porady zakupowe, ktore znalazlam w internecie pod nasze angielskie warunki...

lista

P.S. Kupilam sobie aparat... Cyfrowa lustrzanke Nikon D40... Yupi! Nareszcie porzadny aparat i porzadne zdjecia do albumu rodzinnego :)

sobota, 2 kwietnia 2011

zachcianki ciążowe

Ciąża sprowadza się do jedzenia. Pierwsze 4 miesiące miałam mdłości więc jedzenie nie sprawiało mi żadnej przyjemności. Matej mnie zmuszał bym w ogóle coś jadła... Teraz to na całe szczęście minęło więc jak pewnie zauważyliście dużo o jedzeniu piszę i nawet je fotografuje. A mając za męża kucharza, ciężko jest sobie odmówić... Zresztą ciąża to czas przywilejów i wymówek...
Do tej pory nie miałam udziwnionych zachcianek pokarmowych... Żadnych ogórków z czekoladą, a tym bardziej zapachu benzyny... Koło 17 tygodnia miałam ochotę na ziemniaki, tak wiem poznańska pyra ze mnie, hehe, więc jadłam duszone ziemniaki chyba przez cały tydzień!!!! Później były naleśniki! Ohhhh, uczta naleśnikowa raczej (Anouck, pamiętasz?), z owocami, nutellą, dżemem, bitą śmietaną... mniam. Oczywiście nie wszystko naraz, dlatego było ich kilka, by z każdym składnikiem spróbować. Jeszcze miesiąc temu umierałam za goframi... Tu niestety nie można dostać świeżych, polskich gofrów, więc zadowoliłam się kupnym do tostera... Ale w maju odbiję sobie w Polsce i najem się gofrów do syta!!! A obecna zachcianka to... banany! Pochłaniam kiść bananów w ciągu 2-3 dni! I tak już od 2 lub nawet 3 tygodni! Od paru dni jednak nie jadłam bananów, bo ciągle nie po drodze mi do sklepu. A może zachcianka bananowa odeszła...? Ciekawe na co przyjdzie mi ochota teraz...?

Oto ja w 27 tygodniu ciąży zmęczona po jodze dla ciężarnych

Mieliście jakieś fajne żarty na Prima Aprilis?