Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 10 lutego 2014

30stka

Kuuurcze... Czuje zimny powiew 30stki na karku. Zawsze sie cieszylam na moje 30ste urodziny. W glowie planowalam moj wymarzony wypad weekendowy, gdzies w dzicz, posrodku niczego. Rodzina i najblizsi mi znajomi z rodzinami. Ot, lazenie po wzgorzach, lasach i polach. Wieczorem kolacja przyzadzona razem, a po uspieniu dzieciakow szampan i gry planszowe przy kominku. Brzmi idealnie. O szampanie jednak juz zapomniec moge bo urodziny przypadaja na nadchodzaca sobote, czyli zaledwie 4 tygodnie po urodzeniu Viniego... Tak naprawde caly plan oddala sie i oddala. Moze wiosna, a moze w ogole. Juz sie z tym pogodzilam. Ale moj maz mi wlasnie oznajmil, ze musi isc do pracy i jego tygodniowy urlop zacznie sie od dnia PO mojej 30stce. Smutno mi. Jestem tu sama z 2 dzieci i moja mama, ktora sugeruje zrobienie sobie maseczek... (!) Dla niektorych celebrowanie urodzin nie jest wazne, ot dzien jak kazdy inny. Moj maz nie dba o przyjecia, zawsze chce "odpoczywac"... Ja jestem tej postawy przeciwienstwem. Lubie aktywnie, ale wyjatkowo. Lubie czuc sie jak ksiezniczka, choc jeden dzien. Jakies propozycje jak spedzic ten dzien milo w tak nieprzyjemnych warunkach pogodowych i nie popasc w depresje...?

*inspiracja fotograficzna. Zgadnijcie, ktora to ja...

2 komentarze:

  1. ja też jestem urodzinowo-księżniczkowata ;) celebracja musi być! na urodzinach nr 30 miałam w brzuchu Ewkę i w ramach prezentu ulubiony tort bezowy. i dużo spotkań. ale cóż Tobie poradzić to nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja juz jakby prezent dostalam-Viniego i tez planuje tort bezowy choc maz chce zadebiutowac jako piekarz-cukiernik...

      Usuń