wrzosowiska

Czyli fotorelacja z kolejnej wycieczki. 

Wrzesien. Jest piekny. Zapowiada moja ulubiona pore roku. JESIEN. Dlatego zaczne ten miesiac wspomnieniem wycieczki na wrzosowiska, teraz na pewno wygladajace jeszcze bardziej fioletowo. Niedawno bylismy zdobyc najwyzszy szczyt w regionie. W sumie skonczylo sie łażeniu obok The Cheviot, bo wolimy szlaki mniej turystyczne, ale pieknie bylo baardzo, fioletowo, wrzosowo. Zadyszka oczywiscie tez byla, ale kto o tym pamieta, jak szczyt sie zdobylo. Zakochalam sie w tym miejscu. Patrze na te zdjecia i mam ochote na kolejna wyprawe...

(niestety zdjecia nie oddaja intesywnego fioletu tych wzgorz wrzosowych...)

ok. to tyle. jade na starocie. milego ogladania.

przeprawa przez strumien

Tilly

poczatek wyprawy

kuropatwa czy bazant?

maly alpinista

mama robi sobie przerwe pod pretekstem zdjecia

na drodze przeszkody

jestesmy obserwowani

przerwa

babcia sie zakrada

aaaa...

zdobywcy

fioletowo

ciiiii...

buziak w nos

Antonowka oczywiscie probuje kaptur zdjac

jak na prawdziwego gorskiego zdobywce przystalo, Antek chodzi po skalach w kierpcach

halo

hop przez plot

inna grupa alpinistow przed nami

bukieciki (pozniej ulozone w jeden piekny bukiet ze znalezionymi piorkami)

Ten pies ma instynkt. Nawet za wrzosem potrafi latac. A moze po prostu koneser kwiatow...

Aaammmm!

Ha, mam Twoje wieczko od obiektywu...!

szalenstwo w samochodzie, wuja pozwolil Tolkowi prowadzic.