wtorek, 31 stycznia 2012
poniedziałek, 30 stycznia 2012
sobota, 28 stycznia 2012
piątek, 27 stycznia 2012
STYCZNIOWA wyprzedaż
Czy Wy też szalejecie po sklepach w poszukiwaniu prezcenionych ubranek, pajacy i body. A może zabawek lub ksiażek? Ja- wszystkiego po trochu. Choc chyba najwiecej tego ostatniego. Ale nie o tym, a wlasnie o mini ciuszkach. Pelnych kolorow i werwy. Az zaluje, ze tylko w dzieciecych rozmiarach...
Udanego weekendu!!!
czwartek, 26 stycznia 2012
Bawimy się światłem
Przyznam się, że moje kupowanie książek dla Tosia stało się moim nałogiem. (Tak szczerze, to dla Tosia i dla siebie :P). Mamy już sporą bibliotekę i czekamy z niecierpliwością, aż nasz osesek będzie prosił rodziców: "Pocytaj mi..." Narazie poczytuję dziecku Sabiny, i uwielbiam to. Mały oplata wtedy swe nogi o moje (jeśli siedzi mi na kolanach) i w skupieniu słucha historii... Ach, Antku z przyszłości, jeszcze kilka lat i też tak będziemy sobie książki czytać, a że nie mamy telewizjera, to i na zdrowie (wyobraźnię) wyjdzie.
Dziś przyszła paczka (uwielbiam paczki :), a w niej Hervé Tullet i "The game of light" z wydawnictwa Phaidon. Jest znakomita. Wystarczy ciemny pokój i latarka lub punktowe światło by zamienić sypialnię w świat ruchomych cieni. A przy tym historie można wymyślać takieeeeeeee. Niby od 3+, a Antek wpatrzony był w ściany, że ho ho... A zaraz po historyjce do łóżeczka, mama do blogowania, a tu Antek sam zasnął! ♥
Hervé Tullet jest genialny. Tak prosty pomysł, a tyle radości... Z podobnych zabaw ukazały się też "The game of patterns", "The game of mix and match", "The game of Let's go", "The game of finger worms", "The game of mix-up art" i (chyba jedyna na polskim rynku) "Naciśnij mnie" dostępna TU. A tak naprawdę to jest jeszcze więcej jego książek ale nie będę tu bibliografii pisać... Tutaj można zobaczyć co jeszcze wydał. O wymienionych powyżej innych zabawach będę pisać też, a raczej pokazywać, bo oczywiście zakupiłam Antkowi całą serię :)
środa, 25 stycznia 2012
STOI
Ten chłopak mnie co dzień zaskakuje. Nawet siedzieć jeszcze dobrze nie umie ale już chce chodzić... Nie wspominając o raczkowaniu. Parę dni na plecach próbował, patrz video tu, ale w Polsce zapomniał, i od razu stać mu się zachciało... To chyba po poznaniu Iana, który szepnął mu jak sztywno nogi trzymać... On chyba z tych co raczkowanie pomijają, do dorosłości szybkim pędem się pchają...
P.S. Piękny pajacyk w "dinożarły" znaleziony dzięki uprzejmości Zezulli
Subskrybuj:
Posty (Atom)