Szukaj na tym blogu

środa, 18 stycznia 2012

giełda staroci

Oj zimno w Poznaniu. Śnieg spadł zaraz po naszym przyjeździe. Antoś pierwszy raz widział to zjawisko. Pewnie się zastanawiał dlaczego ta trawa jest taka biała... Jak zwykle mama skorzystała z okazji pobytu w domu i pojechalismy na giełde staroci do Starej Rzeźni. Musiałam się opamiętać w szałe zakupów (zdjecia zakupionych skarbów wkrótce), bo pięknym rarytaskom ciężko odmówić. Mąż mój moim głosem rozsądku był, i dobrze, bo bym podręczny bagaż wypełniła tymi zakupami. 

A tak abstrahując, to zauważyłam, że od kiedy mam dziecię, to dużo zdrabniam w swym słowotoku, i dużo neologizmów jakiś. Co fajne akurat. Wszystko takie słodkie jest, że czuję potrzebę podkreślenia tego. A może to moja mowa zinfantylniała pod wpływem rozmów z szecio-miesięczniakiem...


 
Pan Iluzjonista

dużo w drodze


sprzedam psa

jak wygląda dziadzia

coś dla męża

1 komentarz: