Szukaj na tym blogu

sobota, 1 grudnia 2012

Historia Pierwsza: Ciś

Jest wieczor i Antonowka juz spi. Jestem w trakcie szycia w pokoju obok i potrzebuje wstazek. Wchodze do Antka i po omacku przeszukuje biurko. Nagle slysze wiercenie w lozeczku syna. Zastygam. Podchodze  by zobaczyc co sie tam dzieje.
"...Ciś..."- slysze. Co to? Czyzby Tolek zaczal przez sen mowic?! Pochylam sie by ujzec, ze on przytulony do swego misia! Slodziaku Ty! To mama juz wie dlaczegos "Ciś!" caly dzien mowil.  *



*Zainspirowana tym blogiem marzylam o dniu kiedy bede mogla opisywac historie rozwoju narzedu gebowego syna. Dla rodziny i przyjaciol co daleko,  dla usmiechu, ale przede wszystkim, by pamietac. Dzieci tak szybko wyrastaja...

P.S. Nie moge uwierzyc, ze juz GRudzien! Mozna oficjalnie dekorowac dom! W tym roku jestem wyjatkowo podekscytowana tym swietem, ale o tym w innym poscie... 

3 komentarze:

  1. i jak szybko przemijają te dziecięce neologizmy! jeszcze wczoraj makron był u nas "maka-maka" a dziś już "makalon" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uroczy:)) A ja już myślę o dekoracjach:))

    OdpowiedzUsuń