Pierwszy miesiac z Vinim za nami. Wspaniale pierwsze 4 tygodnie jego zycia. Vincenty jest bardzo zywym i pogodnym dzidziolem. Nie placze...prawie, daje za to sygnaly ostrzegawcze. Dopiero ostatni tydzien zaczal dawac wiecej glosu. Chyba od Antka sie nauczyl... Kiedy juz placze (baardzo rzadko) to kiedy jest rozebrany i w kapieli. Chlopak nie lubi gdy jest mu zimno najwyrazniej, a moja w tym teoria, ze przez to jak dlugo na mej piersi lezal po urodzeniu. I lzy ma! Prawdziwe lzy co za serce sciskaja by moze go wcale nie myc... :) Lubi byc noszony i zabawiany. Skonczylo sie lezenie i gapienie w sufit. Duzo czuwa i wywija oczetami na piski brata. Usmiecha sie i przeciaga, dlugo trzyma sam glowe i odpycha nogami. Jednym slowem jest CU-DO-WNY i cudowny jest ten nasz czas z nim!
P.S. Antonowka wygladal TAK(klik) na swoj miesiac zycia.
A ja niemądra zrozumiałam, że u góry jest Vini, a na dole Antonówka:D I szukam różnic, szuukam:D I nic!:D
OdpowiedzUsuńjuz dodaje "klik" by nikt juz niemadry nie byl ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę grzecznego dziecka ;) U nas pierwszy miesiąc był koszmarem, dopiero potem nastał spokój.
OdpowiedzUsuńMania też od początku płakała ze łzami ;)
grzeczny...ale zobaczymy na jak dlugo, bo starszy brat jest najlepszym nauczycielem :)
Usuńjuż miesiąc? o rany!
OdpowiedzUsuńale zleciało!
zupełnie inny niż brat :)
czas leci za szybko. dobrze ze jest blog by to zapamietac...:)
UsuńWcale mu się nie dziwę, że lubi być noszony:)))
OdpowiedzUsuńpewnie! tez bym chciala by mnie maz ponosil :))))
Usuń