W pierwszej polowie sierpnia przyjechal do nas znow Tytek z rodzicami. Antek uwielbia z nim szalec, a ja uwielbiam patrzec jak pieknie przyjazn sie rozwija. Ja tez z Marysia i Matkiem, rodzicami Tytusa, znamy sie wiele lat, i mimo uplywu lat, odleglosci i napietych terminarzy kontakt mamy. Bardzo mnie to cieszy, bo straszna jestem w utrzymywaniu kontaktow na odleglosc. Wiele znajomosci i przyjazni, niestety z tego powodu zaniedbalam, i bardzo zaluje. Ale z Mery mam tak, ze jakkolwiek dlugo sie nie widzimy, to zawsze jest tak samo fajnie, naturalnie i jak za dawnych czasow. Niczego sie nie wstydze i o wszystkim moge jej powiedziec. Dlatego tez bardzo sie ciesze, ze i o dzieciach mozemy teraz pogadac i zadna nie pomysli ze o tym samym w kolko, za dlugo i monotematycznie. Juz niebawem ich kolejna wizyta i nie mozemy sie doczekac z Antoskiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz