Antek w plecak i idziemy! Juz raz tu bylismy, we wrzesniu. Byl wpis fotograficzny o wrzosowiskach. Teraz wzgorza zupelnia inaczej sie prezentowaly. Tez pieknie, zielono.
Wysiedlismy z auta i Antek kamienie w lapke i ciach w kaluze (nowa ulubiona zabawa), a ze kaluza jest fajna to sam w nia wskoczyl. Antek bez butow sie suszyl, a tata suszyl buty...
Wzgorze Cheviott chcielismy zdobyc ale pod inne sie wspinalismy z niewiedzy. Tak czy siak cudownie bylo, choc prawie przy tej wspinaczce umarlam. Kondycja nie ta, zimowa jeszcze... Wysilek byl warty i zakonczony pikniniem na wzgorzu. Antoni padl jakby to on sie wspinal...
Nasi Panstwo Mlodzi
przeprawa przez strumyk...
Tyle z telefonu, reszta w aparacie...
ale fajowa wycieczka :D
OdpowiedzUsuń