Tak mili panstwo. To mango na scianie. Oto co sie dzieje kiedy pozwala sie dziecku na jedzenie gdzie popadnie. Odeszlismy dzis od zasady jedzenia w krzeselku, i oto rezultat. Myslalam, eeee taki podwieczorek to moze zjesc w mojej pracowni (czyt. czesc mojej sypialni)... Ktos wymyslil po cos te krzeselka, wiec sie ich trzymajmy...
To tyle, wracam do szycia... i mycia scian.
Milego weekendu, u nas bedzie weekend szycia na Market Wielkanocny...
This is what happens when You let baby led weaning into your house... Yes, it's mango on my wall. Someone discovered highchairs some some reason, so let's stick to them... That's all, back to sewing...and wall washing.
Jaka ładna ściana...z mango :)
OdpowiedzUsuńOwocnego szycia!
I koniecznie pochwal się co wyczarowałaś!
Milego szycia!
OdpowiedzUsuńOh antek :)
Antek rozrabiaka!
OdpowiedzUsuńDziecko chciało zmienić design, nie powiem kreatywnie i pomysłowo:-p
OdpowiedzUsuńa to ci artysta!
OdpowiedzUsuńkolory, struktura, głębia... to jest dzieło a nie mango
OdpowiedzUsuńOhhh, to ja dziekuje temu artyscie. Bede chyba musiala szybciej zrealizowac plan sciany-tablicy zeby Antonowka mogl swe kreatywne wodze puscic...
OdpowiedzUsuńHihi mały artysta po prostu :D Dobrze, że my nie jesteśmy jeszcze na etapie plucia w dal :D
OdpowiedzUsuńAch powinnam sprostować, że to nie było plucie (choć i to się zdarza) a pacnięcie miseczką...długodystansowo. :)
Usuń