Bycie matka jest cudownym doswiadczeniem. Jest ciezko, szczegolnie przy takiej marudzie jak Antoni. Czuje sie jak bohater filmu akcji, ktory nigdy do konca nie spi. Jakis tajny agent, Leon zawodowiec. Moj sen to stan czuwania, nastawione na co 3 godzinne wstawanie (lub czasem czesciej), a nocne karmienia to walka by nie zasnac... Bycie matka to bycie twardzielem z duzym sercem. Superman co z kazda rana jest silniejszy. Super mama. Przezylam porod, nie poddaje sie po niepowodzeniach, brne dalej w matczyne obowiazki, teraz moge wszystko... Nie straszne mi jeki, placze, kupy i wymiociny... Bycie matka to bycie mieczakiem. Wiem, ze to troche sprzeczne, ale chodzi mi o mieczaka sercowego. Takiego co ma nadmiar czulosci. Od samej ciazy i szalenstwa hormonow, stalam sie naduczuciowa. Obudzila sie we mnie matczyna troska o dziecko, ale tez na wszystko do okola. Juz nigdy nie wroce to stanu z przed ciazy. Stalam sie kims innym, mama. Antek konczy jutro miesiac. Dotychczas oswajalam sie z nowa rola, i powoli wchodze w rutyne obowiazkow. Jedna z niewielu zabaw jakie mozna z malym Antonim czynic, to ubieranie go ladnie i robienie zdjec. Wiekszosc czasu on jednak spi. Kiedy spi, zastanawiam sie, o czym sni... Miesiac zlecial szybko. Czas leci szybko...
Mogę się podpisać pod Twoim wpisem... A czas płynie zdecydowanie zbyt szybko... Mój synek wczoraj się urodził, a dziś ma już 3 tygodnie... Nie zdążę się obejrzeć, a skończy mi się macierzyński i będę musiała to moje cudo zostawić i wrócić do pracy... A przecież on wciąż będzie taki maciupki...
OdpowiedzUsuń