Kiedy to pozwolilam mezowi kontemplowac kaca, a przede wszystkim wysc w meskim gronie i sie wyspac bez dzieci na glowie... Dzien spedzilam u moich rodzicow , a oni zabrali mnie i chlopakow do Rogalina zobaczyc Lecha, Czecha i Rusa, jastarsze deby. Bylo bieganie, zbieranie malych kasztanow, dlubanie w nosie, siusianie mamy pod drzewem (nie martw sie mamo, nadal w archiwach), na koniec sie ich wrzucilo do bagaznika i wrocilismy do domu ;)
oooo jak miło powspominać...:))całusy mamita
OdpowiedzUsuń