Pozegnalismy nasz stary domek. Minal tydzien od naszej przeprowadzki, ale zanim pokaze Wam jak wyglada nowe, pokaze nasz dzien przeprowadzki. Big day. Godzina zero. Jak wiecie, czas nas gonil wiec nie zdalismy sie spakowac. Czulismy sie jak w jakims programie, gdzie musisz sie spakowac i wyprowadzic w 45 minut. Na koniec pakowalismy wszystko jak leci, a selekcji dokonuje teraz, juz na nowym.
WIELKIE podziekowania dla Jona, ktory wozil nasze meble a na koniec tez nas; Krzysztofa, ktory byl naszym pomocnym miesniem do dzwigania i oczywiscie dla Panstwa D. ktorzy pomagaja nam od samej decyzji przeprowadzki. Michalowi, nasz fachowiec, miesien i cztery kolka, czlowiek orkiestra jesli chodzi o przepro/wprowadzke; jego malzonce, ktora moglaby prowadzic program "Spakuje Ci chate w 5 min" z dzieciakiem w nosidle. Dziekuje tez moim rodzicom, ktorzy przyjechali z wizyta a skonczyli na nanczeniu dwojki i remontem na nowym.
Przeprowadzka z dziecmi to... wyzwanie. Pakowanie sie, kiedy dziecko jeczy bo chce cwiczyc chodzenie nie nalezy do latwych zadan. Antek sie potrafi bawic sam, ale lepiej jest sie bawic kiedy mama jest psem, kotem czy koniem. Dzien przeprowadzki byl dlugi, na koniec poszlismy cos zjec do libanskiej restaracji, gdzie Antek zalozyl soebie naan bread na glowe. Na koniec dnia utorowalismy sobie droge do kanapy i tam poleglismy w czworke. Codziennie cos rozpakowujemy, skrecamy, wkrecamy i przykrecamy... Ale ale. O nowym napisze w innym poscie.
skarpetka zaginela w akcji, ale to nic, radosc z trzymania dlugiej listwy bezcenna
to byla moja garderowa (chlip). Pozbylam sie prawie trzech wielkich workow na smieci ciuchow. To prawie jak odwyk.