Swieta juz za nami, a przed nami narodziny drugiego dzidziola, na ktore czekamy z niecierpliwoscia. Wigilie spedzilismy u Zuzy i Michala, a dzien pozniej ges po staropolsku byla juz u nas. I w tym momencie fanfary dla meza mego. Zarowno karpia jak i ges zrobil wysmienicie! (kucharz w koncu, wiec nie ma sie co dziwic) ale to nie wszystko, bo ja na ostatnich nogach i kiepsko sie czuje, wiec on stanal na wysokosci zadania (z pomoca innych gosci) i posprzatal po tym calym gotowaniu i jedzeniu... No cudownego mam meza (nie z tego powodu tylko rzecz jasna). Nasz hrabia w Wigilie zastrajkowal i postanowil tylko jablka jesc... Byl gwiazdor (na ktorego Antek dziadzior mowi) i duuuuzo prezentow, ale jak wiadomo nie tylko to sie liczy, a atmosfera byla wyborna i szkoda nam, ze juz sie skonczylo. Jeszcze mamy wielki obiad Noworoczny 2go stycznia z indykiem, no chyba, ze urodze...
Zapomnialam aparatu, wiec zdjecia z Wigilii robione Zuzy aparatem.
ryba po grecku, pierogi z kapusta, kapusta z zurawina, karp, brukselka i losos w sosie szafranowym
Antek wybral jablka na swa wieczerze
ges, pieczone warzywa i Yorkshire pudding
ges nadziewana kapusta wigilijna, sos z gruszka pieczone warzywa
na koniec swiata i jeszcze dalej
mama dostala gofrownice
zlizywanie nutelli